Z dziennika:
0520 -> Odejście z Palaiokhora.
1800 Trawers główek Khania.
1820 Cumujemy rufą Khania.
1830 Odstawiono silnik. Klar.
Jak widać po godzinach przelot był dość długi, 13h pływania :) Ale jutro czeka nas dłuższy.
Kilka słów o Khanii.
Wielokrotnie czytałem zdania ludzi, iż życie na wyspach i mieszkańcy wysp są inni od tych mieszkających na lądzie. Potwierdzam to. Trudno zdefiniować, czym to się praktycznie objawia, ale niewątpliwie efekt, odczucia nas jako turystów, są właśnie takie.
Khania jest takim miejscem, które mogę z czystym sumieniem polecić, jako tzw. obowiązkowe. Z nieznanych mi przyczyn miasto nie zostało w całości odbudowane po II wojnie i w związku z tym jest tam masa domów, restauracji, sklepów, które posiadają ściany, ale nie posiadają dachu. Jeżeli macie bogatą wyobraźnię, to dodajcie sobie do tego bujną roślinność i światła świec - a otrzymacie dość dobry obraz otoczenia, w którym można spędzić wieczór.
Z tych innych wysp, które zwiedziłem osobiście i mogę polecić to Bornholm i Gotlandia. Może napiszę o nich w innej podróży.
W Khanii łazimy trochę po sklepach i mieście, w końcu idziemy na romantyczną kolację do restauracji. Potem do spania - jutro długi przelot.