Od samego rana: raz do przodu, raz do tyłu :-) Walczymy z bankomatami, kursami, brakiem autobusów itp. itd. W nagrodę mamy bardzo gorące przedpołudnie i południe, po prostu lampa. Jutro popłyniemy sobie statkiem - mamy taką nadzieję, ale wiecie jak to jest, plany, plany...
Wybrałem kasę w końcu. Kupiliśmy w Buquebusie bilety do Colonii, dużo ludzi. Bilety A143x2.
Potem pojechaliśmy do La Boca abusem 130. Idziemy na stadion Boca Juniors, robimy foty. Potem jemy w pobliskim barze kibica. Bardzo fajny, cały żółto-niebieski, czyli w kolorach klubu Boca Juniors. Przed wejściem do stadionu odbite stopy piłkarzy, m.in. Maradony. Diego ma też cały pomnik w muzeum CABJ. To jego macierzysty stadion, tutaj się wychował.
Potem mijamy kolorowe domki w dzielnicy, wszędzie grają tango, nawet w sklepach. Gabi chodziła jak zaczarowana.
Przegraliśmy zdjęcia w cenie A40 za 4 dvd i godzinę pracy. Idziemy na frapuccino A2x15.
Próbujemy na koniec dnia zwiedzić cmentarz w dzielnicy Recoleta, ale jest już zamknięty.
Wieczorem wracamy do Milongi z buta. Jemy po drodze empanady w cukierni. W domu duuużo piwa. Nie mogę zasnąć.