Dzisiaj oddajemy jacht. Wszystko jest w porządku, jednak pośrednik protestuje, widząc pusty bak. Mówi, że musimy zatankować. A my na to, że niestety dla niego, ale nie zatankujemy! Na pytające spojrzenie faceta przedstawiamy krótkie wyliczenie:
2 elektromonterów (ja i Rafał) x 3h (czas naprawy) x 100EUR (cena za roboczogodzinę) daje nam 600 euro. Dalej wyjaśniamy, że go lubimy i w związku z tym dostanie zniżkę w wysokości 20%, ale sugerujemy mu, że to i tak mu się nie opłaca wobec kosztu pełnego baku ropy. Facet nie uśmiecha się, ale kiwa głową ze zrozumieniem i się zgadza.
Tak więc odebraliśmy lekką satysfakcję, za naprawę świateł marszowych na Krecie.
Przysyła Joannisa, bardzo miłego technika. Witam się z nim i oddaję jacht bez żadnych problemów.
Zwiedzaliśmy też Ateny w tym dniu. Akropolis, żołnierze w oryginalnych strojach na warcie i fajne uliczki. Wszystko można w internecie zobaczyć, a nie zaszło nic specjalnego, więc się nie rozpisuję. Widok z Akropolu na miasto godny polecenia, o ile nie traficie na smog. Nam się udało.