Tylko Gabi wstała na śniadanie. Ja się zwlekam po 11-ej. Bankomaty nas ignorują, jeden daje stówę, drugi 300, co mnie wkurza z samego rana. Ale trudno.
Jedziemy na stadion Estadio Cientenial - pierwszy mundial piłkarski w 1930. Gabi szczęśliwa, kolejny stadion z głowy. Muzeum fajne, pełne pucharów, starych zdjęć, koszulek i korków. Wejściówki za U2x80.
Potem znowu walczyliśmy ze światowym systemem finansowym, walka typu "Error de systema", w końcu przy pomocy jednego przelewu, dwóch kart i pięciu banków walkę wygrywamy! Mamy kasę na Cabo :-)
Jedziemy na Tres Cruces po bilet do Cabo U2x322, potem jemy do oporu w La Cibelles - polecamy to miejsce, tanio i dobrze.
Wieczorem karnawał - niezapomniany :-D Gabi robi mi delikatną jazdę o fotkę z pewną lasią, a sama jest zachwycona podrywem w wykonaniu lokalnego Iglesiasa ;P Wspaniale, niezapomnianie się bawimy tej nocy - wspomnienie przygody na najwyższym poziomie.