Dojezdzamy do Varanasi z 5h opoznieniem. Z dworca tuktukiem 60Rs do Scindia Guest House (super hotel) 1800 Rs za dobe (dwojka z lazienka zachodnia), czysto, restauracja na miejscu, a przede wszystkim nad sama rzeka na Scindia Ghat. Tuktuki nie dojezdzaja nad rzeke, szykujcie sie na 20 minutowy spacer - uliczki sa za waskie, ledwo rowery sie mina.
Wieczorem idziemy troche pozwiedzac, miedzy innymi wchodzimy na Manikarnika Ghat - tu kremuja zwloki. Opowiemy Wam jak bedziemy siedziec na internecie z nudow podczas plazowania na Andamanach.
Z okien widac duzo Hindusow kapiacych sie w ich Swietej Rzece, swiatynie - rozne i w ogole fajna architekture. Rzeka jest potezna - na szerokosc 3x Wisla. Brudna tak samo - opowiesci o plywajacych smieciach sa troche przesadzone. Jedynie brzeg rzeki od strony miasta jest zasmiecony (o ile stare kwiaty to tez smieci).
Kolacja wypasiona dla 2 osob 400Rs bez podatku (12%).
Druga doba - nie bierzemy, ale proponowal za 900Rs.
Jak macie mniej budzetu to idzcie wzdluz ghatow - sa tansze miejsca, ale to polecamy.
Aha - orientacja przy chodzeniu do miasta od rzeki i w druga strone jest trudna (wysokie budynki, waziutkie uliczki) - jedynie wprawieni turysci dadza sobie rade w dzien (cien od Slonca). W nocy wylacznie na "wewnetrzny azymut" albo ze szczegolowa mapa w rece.
My mamy na szczescie GPS-a, szedl za nami zagubiony Francuz, raz sie zapytal, potem juz lazl z nami, az do rzeki :) - mialem okazje do potrenowania francuskiego.