Zamek nie jest zamknięty na cztery spusty jak głosi internet. Można wejść, tyle, że na własną odpowiedzialność. Parking 3 złote, bez względu na czas parkowania.
Klimat zamku jest bardzo fajny. Po pierwsze są to dość rozległe ruiny. Piszę zamek, ale zamku już nie ma - są ruinki. Po drugie jest masa dziur, występów, pozostałości po ciekawej architekturze. Jest też trochę śmieci - ludzie uwielbiają pić w takich miejscach, szkoda, że kultury brakuje na zabranie przynajmniej swoich śmieci ze sobą. A może piją na umór, a potem ich żony/kumple wynoszą stamtąd? :):)
Przypuszczam, że wizyta nocą lub przy mgle i zabawa w chowanego musi być naprawdę niezła w tym miejscu.
Dla wspinaczy/szambonurów: generalnie same rzęchy, kruszyzna i starocie. Ale jest chwytów taka masa, że brać i przebierać. Byle ostrożnie. Dziur nie ma wiele, więc szambonury się będą nudzić. To znaczy - chyba nie ma wiele - ja nie eksplorowałem. Ale kto wie, co tam siedzi pod ziemią?
Jest za to legenda, że w Wielkanoc i w Boże Narodzenie otwierają się drzwi w piwnicy pod kaplicą i można wynieść sobie tyle dukatów ile się uniesie.
Historia:
Warownia powstała w XIV wieku. W XVIw. właściciel Jan Tęczyński rozbudował i przebudował zamek w stylu renesansowym. Szwedzki potop zamek zniszczył.
Topo:
Na piętrze sala balowa, kaplica przy dziedzińcu, obok kaplicy część mieszkalna, duża wieża warowna i pozostałości kilku mniejszych baszt, barbakan przy wejściu.
Dookoła lasy Tenczyńskiego Parku Krajobrazowego. Widziałem dużo rowerzystów, bo to chyba fajne miejsce na te tematy.